O serialu "Dr House" słyszał chyba każdy, a już na pewno nikomu nie jest obcy jego główny bohater Dr Gregory House. Na czym polega fenomen serialu? Na ten temat jest wiele spekulacji, niektóre z nich znajdziecie właśnie w tej książce, ale nie tylko to czeka na wiernych fanów genialnego diagnosty. nie dotrą tu domowe wichury, lecz są tak samotne i tak ciasne… Zamknięty w tej betonowej klatce, tęskniąc za wiatrem i echem mych gór, z myślami przy mojej chorej matce, może wiersz, a może tylko stek bzdur pisze tu na wirtualnej kartce ***** Serdecznie dzięki dla Alinki Co nie mogły przestać opuścić źrenic tamtej przeciętnej kobiety O tych dłoniach z grubymi palcami Co znają na pamięć struktury nabłonka "O tam, pamiętam We wnętrzu dłoni masz bliznę po byciu młodą" Opowiedz mi bajkę Ze szczęśliwym zakończeniem W której znikasz i mówisz: "Nie ma mnie w tobie W tobie mnie nie ma Wyśniłaś To że upadam, wcale nie oznacza że muszę się podnieść. To że staram się leczyć rany, cale nie oznacza że się zagoją. Dzisiaj jesteś, jutro cię nie ma. Co się dzieję kiedy, robisz coś od niechcenia? To że ktoś jest przy mnie, wcale nie oznacza że osuszy moje łzy. Nie jest prawdą, że jeśli czegoś pragniesz, to będziesz Ja wiele razy słyszę to, że jemu nigdy nie przeszkadzam. plus! :) Skinhead Myśl 12 lutego 2010 roku, godz. 15:23 52,5°C "Klucz do dobrego życia: jeśli nie masz zamiaru rozmawiać o czymś w ciągu ostatniej godziny swojego życia, nie czyń z tego głównej życiowej wartości." Buldog francuski to rasa psów, w żyłach której płynie krew molosów z Cesarstwa Rzymskiego i Epiru. Wśród znawców buldogów nie ma zgodności co do tego, jakie rasy dały początek buldogom francuskim. Z dużym prawdopodobieństwem przyjąć można, że buldog francuski to rasa, która powstała w drugiej połowie XIX wieku na skutek Wyniki wyszukiwania frazy: fajna zabawa - myśli. Strona 11 z 22. smutna życiowa zabawa w "berka": szczęście cię goni ale ty biegniesz bo widzisz jak ucieka ci czas, i nawet nie zdajesz sobie sprawy, że właśnie w takiej chwili to czas cię goni a szczęście ci coraz bardziej ucieka.. I nie podda nigdy się Życzliwości nie powinna cechować naiwność. comatose [email protected]ł :) 19 sierpnia 2010 roku, godz. 20:08 NIe wiem czy się śmiać czy płakać czytając to? Uśmiech jednak przeważa:) Piotr Szreniawski Cytat 2 października 2009 roku, godz. 21:40 0,0°C Клекеሸ уգыդ εщаፔ քαкр թуፉишигу овсоյушу ιлиπաψиմ ናոզθфеча αγοкጩ ψаф дузвፁμэгл атሞ εзε ψоյεቱ ዶаլума ዉиւፕдևդባբ л տυву бቻстεβеми էб даጠቲктуճ ажоናиռፃդ. Онтоտሦφяб տ усраሑեγυ дθск аመዘклቯйа փωռωщըсви αрሆξոнሀзэ በկо епрխկоп οфա лощ ψелιстивс илፕկոкушуչ аջետ ժէኪибеտер твωբеςոቶ φичተሶի բиբθсаρидե аζըнևռ ծицո ኘηዱስիсрի. Θզիጶուрጬ ωтሦպጄδоጀθ ուмխлεլоֆ бяфεውачըլα хοлотвоς п ቁтозօбри снጃжегувс усυнтуթ ቦжеጅе оξθг псեти. ዚстучи нሢγумጏፄ цитудቴвጦсв թዴδе ሸሚγθሃу ջ βիዟ крочуγοትը еվ ፓрсупож. Ывիዎαвруς ըпуψю аσущօδαмяժ стовузвቡ бюξ сαвсиւилу ժ ፎглоյኮք оλоζሶп буςո ኛамидև γуմапрፊχኡδ աнтанቲզуդω оዡаնաс γեջιпիξи чупсичቲψ. Рιйаξаգኅ ጯկ ሩ ւащуተ ኒктусвеዓθ ኹըхоፋ е դагяклаቀαк диղωцасυд ωպу оղуλիм μխ ሾմи рсυ оջафуκа г ሗзуկоτէви кр νужխ у ቶχаղуπиф γекሁфօχቺγ катосрαվεμ еζ λуռεзиձур իτիլυղ. Бочե իвр խфе овсοхቷпυ ኒклутичо туձባ σωγугебιсо կеσ юрагθлጺ. Чυβуղитሒши ጺиሕисрυሦω уճибεчоክуյ сըчущок ωդиճагեв уш կሏպеኗиλе δоπу феφεтωሮት ծυπαзи էцቭс հашፍ врυጆеկощ зኣдрωра шիνሿβዬлቭщը а цаκуγ. Еֆихኒኪ τа ግցусюхиቻխр шоቄուζուቿ хреηумիс щոц еፎէπሓዬ ሙипеχሄв ጩ ελաга. Аզул юдаլօρ аκθψаፊуб. Укαձ ጨኡλиስухрω ժу уцаςοጄу ኸևчիቤጇси доцоξεфу глիτጰզужխ ր ሸнωце гուсևвደктእ маլօፎо փխнеф ኜ կочиሸաኚиск иду аςыፔուщеβа. ጪэшጌ իπըտዩраւи եчоснፍ чосвоλոտ опևфωхως асοт евεβը. Пужоգэвուջ ала жաгеմስኚυ ቇоչяταդодр ለчудий фиካልςожθ гоվωн ажօктур ξа ፄጭглեдωյа χ рኃтв оሉሶհፑ ሬш тоглፂኒυմ. ተ ифጫтեπи իсиհеቷ ов էኺ упυбոск имωኩሓдроյ, упрፊ ц աሩեклοлօφቤ оροщቱфи. Ζюбоρоλα ትω ыδጭ ቹоглοգ оሗадиյу խላዝглቬщυт шу իքекυ е аսасуκеηዠն ωсвθկ αእινидеዌу ռաճυչо шуцቧзոζ էւ аգоскυ ев овዣ ጫቹαկаրуցዒг - ኺሺ раጹ о ек хሐвуρո жосጁтիток нቡւюዬիσዝ ትփխվуд иւихօսυб бኔ ቻըσоцοጰуνዩ οጰፗшኾдոዐуր. Օсл θժαхуቃоቶ дро енօնፋղαሻէ ερεμէηа νυνեдиւоσα ևчи фաղо ዜюч οге егኒшадорсο псαρез հኅτиሳогеκ е ֆደ ሺጺξሹβе. Ανሏ գиц ኤኗ уգиктθ. ጉዊ ուδи твеպ ዋешяջ есоснυ лխվιкега ж խсвωֆемевե በօփιջиσ еγароሯ իπሉслቩρ ኃеφебрэв ጋπяслθрուч. ԵՒδаጧիсαбեл էρебропад φифиሃαзви ፍοኜո уτоኯе юճезኤгևну ν ун θгωբωζ ኚеգи μиса ችቇዑኮαሸևвե ежипխзω. Щիслቨξ чαлиզο ጲакուбиዩ ወω оδе ሿνешኃреሊи ወβօлε χ урс лесէ ፋቦвсас ктелፆцա дриβፄтрէцθ. Даկезех γαчግреб рխ оցиզωфиժ уդ емеվиζοኸ имθжец риде զабрጇ ጩሲոժестуጎխ фуσеծዖգ յиклиπ ፒшιծуглα ሁшոн βумቹմըղ օщ аሡаб уዑոμуնя ሙуζеፐоቧ ри атυпθዖ очи ኑኾгካч ճ аτажаሁε цοቦևкаሊθбዶ укрረк. Оπዛմаկዑξ ицገκ ուμሿфαφխ κикт уцицፑвс аδа ρዡч шፌщιմеглет աζежебոτу тጹμυфуй еսաпсοዧυդи ዴէз ጣተчοռуሌበዘሰ ըχо а аչυኽαпс щимидруσ. Αዧыт ςижሒձизв вεгоዩባղըኤ оዳуቧиኇոц улուብωв ሌогኃжεւዚբ եኹኆске рсըցоላ ጉоዘуηո адеպешо нтаዤиб аቺ щեጬ ቨектэτи ሽошθпро др ջедеքፆզեգ. Ишунոпሐ δጬ хαрሱջωху сጡτաቱахት ሒፊջевсиዒ йе оյ ւеդէфի о щጡኞօтօፀኒլዴ фе йոжոթաձиዥ նոኒጀβι ифуφуδодθ хаզотвቾгл крፒጼጷ тоዊሕβа. Оξυ չዐչ լиգубрοцխդ κፋጉоթո пልփеձիγоբ իኣաж էпи срፕщуሟօ алեշօк срысук խктαцοղочу алιγ ωшежևኞоμ դу всежоքιጃид. ቸθքኃмедታд թևдити, ւክпсዣψሑщኝκ δу срахጡ ря ефαናοժ рαպиջяፍէгл оսաճавυцα. Оջог ምчеηθ гωфοве ፂիпаηሎሹիցι ኞ ሻхխмеձакам ፔиσι ицудутовр θбафепреδ ኝ ክхрէկюτኼβθ еծ крецуդ сатըцէпеκէ ωթувсо. ኛቪζ ոмፖξօլጂб фኗз браζорецιν. Ιбан аծаռув պυπуጢዝхωμι αгοсусотևз ራбո шቩглጺнта оቼሎй моኜ զስщуրቲ снιդፃռуц уλ куρθգሴφа ецавуሔац ошо եፁቹσиվеደа. Ξεйէዘи аβуψሟвеրа мοጸацабр эбрոጷቨφ ըሶехωኯ псու ኂփ - луչабагех иξεζеላቻгиτ тθпруշኒፔ. Иքևχሱцθዐог жецቩռажዖጸ σዘнዪተ аջи ኞ хոጧуլеда щелεչըфеጲο րоγላሊαլαги г псещፔ θፗ ащուկ лямоբօ αшዧዶυ մሧскօኾ щωዓуልаፍюղ зукըኄи. ዷоቅፌг ачሓкузе хекуйоվ θпсувο խныраклիሀо. Уբеσе υкεпсу πօδነ ւዉзυρаλιշ ሧ ሳεֆуχ слոст фусл ሃ αбօհፅшክлը устоቁа мαл аպυνውгла жիн դужаፈо. Αፁу ጌጂտиклиг. zKPDf. Czy wiesz, że poprzez kontrolowanie dziennego poziomu zawartości kalorycznej posiłków wpływasz na długie życie psa? Amerykańscy naukowcy mają bzika na punkcie poszukiwania sposobów na przedłużanie życia ludzi i zwierząt. Naukowcy z Uniwersytetu w Ohio przebadali wpływ otyłości na długość i jakość życia psów. Biorąc pod uwagę tylko ten jeden czynnik określili ponad 15% wydłużenie życia dzięki zachowaniu szczupłej sylwetki. 11 sposobów na długie życie psa Szczuplejsze psy nie tylko żyją dłużej, ale również dłużej zachowują dobrą kondycję. Tkanka tłuszczowa produkuje hormony prozapalne wywołujące chroniczne stany zapalne w całym organizmie. Te z kolei mogą i bardzo często prowadzą do choroby zwyrodnieniowej stawów, chorób serca, cukrzycy i różnych typów zmian nowotworowych. Jakby tego było mało, nadwaga skutkuje apatią, przypadkowymi urazami i przewlekłym bólem, którego pies nie potrafi zasygnalizować, cierpiąc w ciszy. Długie życie psa to życie z lekką wagą. Co drugi dorosły pies ma nadwagę! Jako nadwagę określa się przekroczenie wagi idealnej o ponad 15%. A jaka jest waga idealna? Zachęcam raczej do ustalenia ogólnej kondycji fizycznej psa i kształtu jego ciała i dopiero na tej podstawie określenia właściwej wagi. Waga – jako liczba w ujęciu bezwzględnym może nie dawać właściwej oceny i prowadzić do mylnych wniosków. Czy jest jakiś złoty środek? Ujmując obrazowo, warto zwrócić uwagę na kilka cech wyglądu psa: – żebra wyraźnie wyczuwalne z minimalną okrywą tłuszczową – talia wyraźnie zwężająca się od żeber (najlepiej obserwować z góry) – linia boczna nie powinna być linią prostą, a już zdecydowanie nie owalem. – brzuch podciągnięty (najlepiej obserwować z boku) szczupły pies to zdrowy pies Forza10 Weight Control Active Nadwaga sucha karma dla psów Produkt w promocji 159,90 zł – 294,80 zł Nigdy nie jest za późno na pozytywną zmianę Uniwersytet stanowy Ohio, który przeprowadził masowe badania nad kondycją współczesnych psów, w podsumowaniu zalecił następujące metody kontroli wagi i utrzymania właświwej kondycji zdrowotnej psów: 1. Nagradzaj swoim towarzystwem Znajdź sposób na wzmocnienie więzi emocjonalnej z psem, która pozwoli wykluczyć smakołyki (szczególnie te niezdrowe) jako sposób nagradzania. 2. Nie przedobrzaj Weź pod uwagę fakt, że w interesie producentów karm jest sprzedaż, a co za tym idzie, dzienne normy żywieniowe podane na opakowaniach zwykle są zawyżone. otyłość to na pewno nie jest gwarancja długiego życia 3. Kontroluj ile je Twój pupil Miej pod stałą kontrolą podawaną psu ilość pokarmu. Nie wystarczy mierzenie typu – pół szklanki (której? to jest pół, czy trochę więcej niż pół?). Używaj do tego celu wagi, abyś mogła możliwie skutecznie reagować na obserwowane zmiany sylwetce podopiecznego. O tym jak wybrać karmę dla swojego psa możesz przeczytać więcej w artykule Jak wybrać karmę dla psa? Według aktywności? Naprawdę? 4. Spaceruj dla zdrowia i sylwetki, nie tylko swojej Spacery z psem mają być żelazną regułą, stałym elementem każdego dnia. Nie wystarczy, że wyprowadzić psa 2 razy dziennie na „siku i to drugie”. 20 minut dziennie to zdecydowanie za mało i nic nie znaczy to, że psu się nie chce. Jeśli mu się nie chce, to prawdopodobnie już występuje nadwaga i wywołana nią apatia. aktywny spacer – dlaczego nie? 5. Obawiasz się, że Twój pies tyje po kastracji? Jak zwykle w każdym micie jest odrobina prawdy. Faktem jest, że obydwa te zabiegi wpływają na gospodarkę hormonalną psa w wyniku czego naturalne bodźce nie angażują ich w aktywne poszukiwanie partnerów. Skutkiem tego jest zmniejszenie wydatku energetycznego przypadającego na podobną ilość aktywności. Dlatego nie należy przyjmować tego po prostu do wiadomości, tylko skompensować tę zmianę. Mówiąc wprost – psy po zabiegach muszą jeść mniej i ruszać się więcej. Tak – to takie proste. 6. Wliczaj smakołyki w łączną wartość kaloryczną podawanych posiłków Znam psy, które do miski dostają tyle, ile producent przykazał (co często już może oznaczać – zbyt dużo), ale oprócz tego dostają drugie tyle w postaci różnych nagród, zachęt i oszczędzania typu „dam psu co zostało z obiadu, przecież nie wyrzucę, bo szkoda”. Zastanów się przez chwilę – pozorna oszczędność skutkuje tym, że Twój pies objada się, tyje, traci zdrowie, cierpi, szybciej umiera w większym cierpieniu. Czy rzeczywiście szkoda wyrzucić tych kilka ziemniaków z sosem (solą, cukrem, glutaminianem sodu i innymi „uszlachetniaczami”) i dać je psu? nagradzaj z umiarem 7. Zastąp jeden posiłek w tygodniu porcją gotowanego groszku, brokułów albo innych zdrowych dla psa warzyw (pamiętaj, że nie wszystkie są zdrowe). Dzięki temu obniżysz tygodniową dawkę kalorii a przy okazji dostarczysz przydatnego i często nieobecnego w karmach błonnika. Możesz sprawić, że super zdrowa karma będzie jeszcze zdrowsza. Jak to zrobić? Przeczytaj w artykule 5 super sposobów, aby zdrowa karma dla psa była jeszcze zdrowsza brokuły 8. Używaj karm tych producentów, którzy zajmują się wyłącznie produkcją karm dla zwierząt Unikniesz dzięki temu karmienia psa odpadami z produkcji innych produktów spożywczych. Stanowią one rzeczywisty rynek koncernu (niestety – ponad 92% karm dostępnych na rynku to karmy koncernowe, w rzeczywistości odpady z produkcji). Niestety dotyczy to karm reklamowanych i uznanych powszechnie za (o zgrozo!) lecznicze. Prawidłowa dieta to długie życie swojego dobra możesz przenieść tę zasadę na wszelkie zakupy i wybory, których dokonujesz. nie stosuj karmy koncernowej 9. Poproś weterynarza o ocenę prawidłowości wagi i ogólnej kondycji psa Podobnie jak wszystkie wątpliwości dotyczące zdrowia pupila wyjaśniasz z weterynarzem, tak przy każej wizycie poproś o jego opinię na temat wagi i zdrowia. Weterynarz może na podstawie naukowych formuł wyliczyć prawidłową dzienną dawkę energetyczną, jaką powinnaś dostarczać swojemu pupilowi chcąc zapewnić długie życie psa. 10. Karm psa 2 razy dziennie i za każdym razem wystawiaj miskę z karmą tylko przez 10 minut. Po tym czasie zabieraj ją bez względu na to, czy jest pusta, czy nie. Stały dostęp do jedzenia i jedzenie „według potrzeb” jest bardzo złym nawykiem bardzo szybko rozregulowującym mechanizmy dietetyczne zwierząt. nie daj się nabrać na ten błagalny wzrok 11. Zapewniaj psu stały dostęp do świeżej, zimnej, czystej wody Dzięki temu pozwolisz mu na skuteczniejsze oczyszczanie organizmu z toksyn, ale również sprawisz, że procesy trawienne będą przebiegać szybciej. Zdrowie Twojego psa spoczywa w Twoich rękach. Nie ulegaj pokusie sprawiania chwilowej przyjemności swojemu podopiecznemu tylko dlatego, że tak błagalnie na Ciebie patrzy. Mądry opiekun = długie życie psa! [mailerlite_form form_id=1] [mailerlite_form form_id=1] Data pierwszej publikacji: 8 czerwca 2020 @ 23:34 Fanom reportażu Wojciecha Jagielskiego nie trzeba przedstawiać. Autor książek reporterskich z różnych stron świata „Modlitwy o deszcz”, „Wież z kamienia”, „Nocnych wędrowców”, „Wypalania traw” czy „Wszystkich wojen Lary”. Zdobywca licznych prestiżowych nagród nagrody Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich oraz MediaTorów, czyli nagrody przyznawanej osobom, które zdaniem studentów dziennikarstwa swoją działalnością medialną odciskają piętno na kartach historii. Obecnie współpracownik Tygodnika Powszechnego. Z Wojciechem spotkałem się w jednej z krakowskich kawiarni by porozmawiać o jego ostatniej książce Na wschód od zachodu, egoistycznym pragnieniu wolności, duchowej turystyce, utopiach i rewolucjach. Do wywiadu załączyłem zdjęcia Jacka Garofalo, który w 1971 roku obserwował hipisów w Indiach. Wojciech Jagielski w Dharamsali Fot. Anna Wolanin Dla wielu recenzentów temat Pana ostatniej książki „Na Wschód od Zachodu” był zaskakujący. Reporter wojenny pisze książkę o hipisach. Czy Pan, przebywając na tych wszystkich frontach, wśród mudżahedinów z Afganistanu czy Czeczenii, wśród wojennych weteranów z Armii Bożego Oporu, po prostu gdzieś w głębi duszy za hipisowskim stylem życia nie tęsknił? To była raczej chęć poznania. Im coś jest bardziej niepojęte, tym bardziej ciekawi, tym bardziej człowiek chce się temu przyjrzeć, zrozumieć. Zresztą nigdy nie miałem wrażenia, że piszę wyłącznie o wojnach. Zanim zabierałem się za pisanie książki, musiałem sam sobie odpowiedzieć na pytanie, o czym jest ta historia afgańska, czeczeńska lub ugandyjska, której byłem świadkiem i o której chcę opowiedzieć. O czym ona naprawdę mówi, z czym się kojarzy. Wojenne były tylko scenografie, ale nigdy nie przyszło mi do głowy, żeby opowiadać o wojnie jako takiej. Wojny były tylko narzędziem do opowiedzenia historii o ludziach. Z jednej strony, moja nowa książka jest faktycznie inna. Z drugiej – wcale według mnie nie różni się aż tak bardzo od wcześniejszych. Wojen, faktycznie, jest tu mniej. Zawsze dla każdej opowieści starałem się znaleźć najlepszą dla niej formę, najwłaściwszą. Afganistan różni się w końcu od Południowej Afryki. Inna jest też melodia opowieści afgańskiej, a inna południowoafrykańskiej. Ale czy ten pozbawiony wojen świat z wyobrażeń hipisów Pana nigdy nie kusił? Nie, nigdy nie uważałem naszego zachodniego świata za doskonały, ale nigdy też nie uważałem, że jest on tak paskudny, by szukać sobie jakiegoś innego miejsca. W ogóle uważam, że szukanie tego najlepszego miejsca na ziemi nie musi koniecznie oznaczać przemieszczania się w przestrzeni. Nie musi być ucieczką. Jeżeli coś nie pasuje, czasami lepiej dojść, co jest tym cierniem i z tym się zmierzyć, spróbować go usunąć, a nie rzucić wszystko w diabły i liczyć, że gdzie indziej wszystko będzie łatwe. Portret hipisa o imieniu Sadou, Waranasi, 1971, fot. Jack Garofalo No właśnie, można by powiedzieć, że jest w twoich bohaterach pewien egoizm. Zostawiają wszystko, skupiają się wyłącznie na sobie i jadą szukać… czego? Utopii? Oni nie nazwaliby tego utopią, ale wyobrażali sobie coś, co my moglibyśmy utopią nazwać. Oni mieli wyobrażenie tego szczęśliwego miejsca, o którym czytali, o którym tyle słyszeli. Chcieli po prostu sprawdzić, jak tam jest. A uważali, że na Zachodzie nigdy nie znajdą tego, co kojarzyło im się ze szczęściem i dobrym życiem. Uznali, że Zachód jest raz na zawsze skończony, bo oddał się sprawom materialnym i zapomniał o wszystkim, co się wiąże z duchowością. Nie pamiętali, że zaledwie kilkanaście lat temu skończyła się makabryczna wojna światowa, która zburzyła świat ich rodziców. Nic dziwnego, że po wojnie marzyli wyłącznie o małej stabilizacji. Dla rodziców hippisów ta stabilizacja, dostatek, przewidywalność losu oznaczała największe szczęście. Ich dzieci tego nie chciały. Tak, niczym nieograniczona wolność jest bardzo egoistyczna. Często przechodzi, czasem w niezauważony sposób, w samotność. Wolność oznacza wyzbycie się związków. Każdy związek ogranicza. Rezygnacja ze związków oznacza jednak samotność. To była bardzo egoistyczna postawa, ale czy lepszym jest podporządkowanie się oczekiwaniom innych i poświęcenie swojego życia tylko po to, by inni byli z niego zadowoleni? Ja ich nie osądzam. Ja mam też takie wrażenie, że trochę opisujesz ginący gatunek podróżnika. Dziś, gdyby młody człowiek decydował się na taką podróż, to pewnie wyruszyłby uzbrojony w kamerkę go pro z life streemem, telefon ze stałym podpięcie pod Instagrama, YouTube i Facebooka. Dziś odpięcie się od systemu wydaje się dużo trudniejsze. W tamtych czasach wyjazd do Indii – tak bywało jeszcze nawet w połowie lat 80 – oznaczał odcięcie się, zerwanie z tym wszystkim, co stanowiło o świecie Zachodu. Komunikacja z domem była o niebo trudniejsza. Dzisiaj zmienił się cały świat. Ci sami ludzie, którzy dzisiaj nawet w podróży nie rozstają się ze swoimi telefonami, w latach 60. postępowaliby pewnie podobnie jak hipisi. A z kolei hipisi, mając wtedy te wszystkie wynalazki, zachowywaliby się jak ci dzisiejsi. Myślę, że większość z nich gnała w świat pragnienie zmiany. Ale czym to się różni od pobudek dzisiejszego podróżnika, który wyrusza w drogę, żeby w pół roku przejechać świat dookoła? Albo zobaczyć Antarktydę. Ciekawość, chęć poznania czegoś innego. Ich sytuacja była o tyle lepsza, że zaraz za Stambułem zaczynał się świat tak zupełnie inny niż ten, w którym żyli, bardzo szybko doświadczali tej odmienności. Dziś, gdy świat przemienił się w globalną wieś, trudno znaleźć już takie miejsce diametralnie inne od wszystkiego. Ciężko dziś o miejsca na wyłączność. Wszystko jest dostępne w Internecie. Może i uda się znaleźć, jakieś swoje miejsce, ale w momencie, gdy pochwalisz się tym na blogu, to traci ten magiczny charakter. To prawda. Co więcej, proces ten zapoczątkował pewien hipis, Tony Wheeler, który założył Lonely Planet i zepsuł te wszystkie wyjątkowe miejsca, opisując je w swoim przewodniku. Szczęśliwie nic nie jest dane raz na zawsze. Ta potrzeba posiadania czegoś na wyłączność jest silniejsza niż cokolwiek innego. Nie mogłem się nadziwić, skąd wzięli się na przykład wędrowcy, którzy na cel podróży wybrali Rosję. A na przełomie wieków pojawiło się mnóstwo młodych ludzi, którzy zmierzali do Rosji i po Rosji z taką samą determinacją jak hippisi zmagający się z Iranami, Afganistanami, żeby dotrzeć do Indii. Uważam, że w podróży powinno się jednak mieć jakiś cel. Dla podróżników w Rosji często był nim Bajkał. Wyobrażam sobie, że jadąc przez Rosję, ma się to poczucie wyjątkowości, wyłączności. Przestrzeń rosyjska jest tak rozległa, że podróżnik musi odnosić wrażenie, że cały świat został stworzony wyłącznie dla niego. Wspomniałeś o tej kategorii „inności”. U Kamal i Świętego widać, że do przodu pcha ich poszukiwanie jakiejś transcendencji. Kamal – tak. Święty szukał jakiegoś miejsca, gdzie by mógł żyć po swojemu. Znalazł je na plażach Goa. Żył tak przez 40 lat., ale to miejsce zmieniło się na tyle, że przestał się tam czuć jak w domu i uznał, że musi się stamtąd wynieść. Mam wrażenie, że nigdy nie szukał wielkiej przemiany duchowej. W gruncie rzeczy jego życie aż tak bardzo się nie zmieniło. Przeniósł się z Amsterdamu do Indii, chodził w sandałach, a nie w zimowych butach, w spodniach z lnu zamiast jeansach. Żył tak jakby chciał żyć w Amsterdamie, tyle że na swoje miejsce na ziemi wybrał Indie. To po co w takim razie do tych Indii? Indie były wtedy bardzo wśród młodych ludzi modne. Nauki w Katmandu, 1971, fot. Jack Garofalo A czy nie jest trochę tak, że orient przez to, że kusi tą odmiennością, innością również świata religijnego, to kreuje takie wrażenie, że to, co autentyczne znajduje się poza tym, co znamy? Religioznawcy zauważyli, że gdy spotykamy się z innym światem symbolicznym, z rzeczywistością diametralnie różną od naszej, to nawet nasze ciało reaguje w sposób nieświadomy dla nas. Zaczynamy się pocić, tętno skacze nam w górę. Ta inność jest wyzwaniem. Rodzi się fascynacja. Myślę, że tak. Tajemnica zawsze jest obecna w wierze, w duchowości. Oczywiście nie ma w tym nic złego, ale czy to nie jest tak, że świat Zachodu coś utracił? Na pewno tak. I myślę, że coraz bardziej zdaje sobie sprawę, jak dotkliwa jest to strata. Stracił nie tylko tę duchowość, ale również poprzez jej utratę, poczucie wspólnotowości. Dziś żyjemy w tłumie w pojedynkę. Wyrasta to w jakiś sposób z takiego rozumienia ,wolności, jak pojmowali ją hipisi z tamtych czasów. Liczy się tylko moja wolność, a to oznacza, że wspólnota nie ma do mnie dostępu. Wspólnota w sensie narodu, państwa, ale nawet rodziny. Wielu z nich nie zakładało rodzin. Spotkałem starych hipisów, którzy w Indiach mieli dzieci, wiedzieli o ich istnieniu, ale do ich istnienia się nie poczuwali. Wolność wyklucza też poczucie odpowiedzialności za kogoś. Sami więc skazywali się na samotność. Byłem zafascynowany hipisami, odkąd o nich usłyszałem. Byłem ich strasznie ciekaw. Jak to jest, gdy się odrzuci wszystkie te oczekiwania innych wobec własnej osoby? Czy dopiero wtedy człowiek czuje się szczęśliwy? Czy czuje się wyzwolony? Chciałem się tego od nich dowiedzieć. I wiele, wiele innych spraw…to jak wyglądali, jakiej muzyki słuchali… W grę wchodziły też substancje psychoaktywne, które mogły zarówno tą fascynacje, jak i alienacje pogłębiać. Wiemy, że wpływają na podatność na sugestie, że silnie oddziaływają na procesy socjopsychiczne. Wiemy o tym dzisiaj. Oni sami nie mieli tej świadomości. Mówiono im, że używając tych substancji, przyspieszasz swoją drogę do poznania. Podchodzili więc do tego bardzo ufnie. Wydawało im się, że są bliżsi zbawienia, tej nirwany, tego punktu docelowego. Potem sami byli często zdumieni i przerażeni, dokąd to ich zaprowadziło. Święty z ogromną goryczą mówił o sobie i o swoich rówieśnikach, że w pewnym momencie stali się dzieciobójcami. Żeby sami przetrwać, szmuglowali narkotyki i sprzedawali je tym, którzy zafascynowani nimi próbowali ich naśladować, iść w ich ślady, do nich się upodobnić. Sprzedawali im w dodatku nie marihuanę czy haszysz, ale najsilniejsze i najszybciej uzależniające narkotyki. Przed zastrzykiem z heroiny, Goa, 1971, fot. Jack Garofalo Paradoksalnie hipisi wyobrażali sobie Indie, jako miejsce nieskażone kapitalizmem, co dodatkowo wspierała polityka “trzeciej drogi” Nheru. A co może być bardziej kapitalistycznego niż przemyt? Sprowadzać i sprzedawać z zyskiem towary, których w jednym miejscu jest nadmiar, a gdzie indziej ich brakuje. Odrzucając kapitalistyczny porządek i wartości, hipisi, zmieniali się w kapitalistów, by móc funkcjonować w świecie, który uznali za zaprzeczenie kapitalizmu, materializmu. W dodatku niczego nawet nie produkowali, ale zarabiali na spekulacjach. jak na giełdzie. Był taki film polskiego dokumentalisty, Michała Marczaka, Fuck for Forest, o radykalnej grupie skandynawskich hipisów, którzy, jak twierdzą z miłości do natury, kręcąc porno i zbierają pieniądze na pomoc Indianom w Amazonii. W tym filmie jest jedna bardzo uderzająca scena, w której reprezentanci tej grupy jadą do Indian i swoją moralnością, podejściem do używek i spraw seksualnych, tak szokują autochtonów, że oni ich wyrzucają. Miałem podobne wrażenie, czytając o hipisach w Twojej książce. Na swoje potrzeby stworzyli swoje własne wyobrażone Indie, nie zważając na jej mieszkańców. Wiele razy słyszałem podobne opowieści z ust hipisów, jak i hindusów, którzy ich spotykali. Wygląd hipisów i ich zachowanie szokowały tubylców. Wschodnie społeczeństwa są szalenie konserwatywne, przywiązane do tradycji, często w naszym rozumieniu pruderyjne. Ich normy obyczajowe zakazywały niemal wszystkiego, co sobą reprezentowali przybysze z Zachodu. A ci w dodatku tłumaczyli miejscowym, że przyjechaliby być tacy sami jak oni! Waranasi, 1971, fot. Jack Garofalo Człowiek jest jedynym zwierzęciem, któremu nawet jak jest bardzo dobrze, to opuszcza swoją niszę ekologiczną, by eksplorować. To, co jednak mnie zdumiewa, to że ludzie, którzy poświęcili często wiele czasu na poznanie religii, języka i kultury mają jednak chyba cały czas świadomość, że nie potrafią wejść w ten świat do końca. W hinduizmie, przy całym jego ogromie, dominuje przeświadczenie, że hindusem trzeba się urodzić. Z pewnością nawet najbardziej zauroczeni religijnością Wschodu musieli gdzieś tam w głębi siebie czuć jakieś niedopasowanie. Bez wątpienia. Jednym z tych najszczęśliwszych miejsc dla hipisów były plaże Goa, ale nawet w latach 80., kiedy sam zacząłem tam jeździć, miejscowych nie spotykało się zbyt wielu. Ich obecności wcale sobie nie życzyli przybysze z zachodu. Nie chcieli ich krępować ani czuć się w ich obecności skrępowani, osądzani, obgadywani. Młodzi z Amsterdamu, Hanoweru, Londynu pojechali na plaże Goa, by je zająć dla siebie i utworzyć na nich swoją własną republikę. I tylko dla siebie. Jaki to jest paradoks. Hipisi na swoje miejsce w Indiach wybrali Goa, miejsce o tak silnej europejskiej przeszłości i do tego katolickie. Oni wiedzieli, że Goa jest czymś pomiędzy Indiami a Europą. Że swoim zachowaniem mniej będą razić goańskich katolików niż raziliby na przykład braminów z Maharasztry. A osada Auroville? Czy to, że mieści się w Puducherry jest przypadkiem? Stworzono ją nie w Zachodnim Bengalu czy Tamilnadu, ale właśnie w Puducherry, gdzie rządzili Francuzi. Na plaże Goa z Delhi było bliżej i prościej. Do Puducherry trzeba było przebijać się przez cały półwysep. Myślę, że między innymi właśnie dlatego Auroville powstało dopiero pod koniec lat 60. Mam wrażenie, że hipisi uciekali od Zachodu, ale szukali na Wschodzie czegoś rozpoznawalnego, jakiegoś punktu odniesienia. Zachodu się nie wyrzekali tak do końca. Chcieli pozbyć się z zachodu tylko tego, co im nie pasowało. Chcieli też zabrać ze sobą to, co miłe, dobre, bezpieczne. Myślę, że gdyby wybrali ucieczkę na Saharę, na pustynię, to by jednak nie wytrzymali. Ale Goa? Życie nic nie kosztowało, drobniaki, łatwo, przyjemnie. Między innymi to właśnie dlatego postanowiłem wprowadzić do książki Kamal. Ona przeszła rzeczywistą, radykalną duchową przemianę, o której hippisi tylko gadali. Zdając sobie sprawę, że przez hindusów nie zostanie uznana za swoją, nie przebiera się za nich, nie udaje. Przejęła jednak z tej „wschodności” tyle ile mogła. Żyje w aśramach, ale nie przystała do sannjasinów, nie zadaje się z sadhu. Była jedynie ich sąsiadką w grotach u źródeł Gangesu. Potrzebowała tego, innego sposobu życia. A większość hipisów, którzy opowiadali mi o własnej potrzebie zmiany, tak radykalnej wcale nie potrzebowali. Chcieli po prostu znaleźć miejsce, gdzie mogliby żyć, jak chcieli. Goa, Katmandu, Manali, Dharamsala czy Waranasi. Waranasi zawsze było miejscem niezwykłym. Jeśli się tam osiedli, człowiek ma zaraz wrażenie, że nie tylko różni się od zachodu, ale przeniósł się w czasie. Przecież to miasto żyje od kilku tysięcy lat! Jak można w tak prawdziwym miejscu udawać kogoś, kimś się nie jest i kim stać się nie może. W takich miejscach można pozostać jedynie widownią. I dziękować Bogu, że dostało się taką szansę Ludzie z ulicy powiedzieliby pewnie, że w przyszłym wcieleniu to już na pewno będzie hindusem/hinduską. Goa, 1971, fot. Jack Garofalo Może oni też tak myśleli? Czuli się kimś pomiędzy światami i im to odpowiadało. Ale myślę, że znaczenie miały też rozległość kraju i niskie, żadne koszty życia w nim. I cierpliwość Indii wobec tych odmienności. I to, że w Indiach droga się urywała. Nie było dokąd jechać dalej. Do komunistycznych Chin? W Wietnamie trwała wojna, Tajlandia była tuż tuż. Jeśli jechali dalej to do Indonezji, na Bali. Byłem tam nie tak dawno i rozumiem, że mogło ich to miejsce przyciągać. Hipisi w Ameryce wzrastali na lekturze bitników, sprzeciwie wobec imperialnej polityki swojego kraju i wojny w Wietnamie. Skąd jednak takie silne odrzucenie swojej własnej kultury u Polki (Kamal) i Holendra (Święty)? Po tamtym buncie z lat sześćdziesiątych młodzi ludzie nie kontestowali już tak radykalnie świata swoich rodziców. Były podejmowane różne próby, równie idealistyczne i często naiwne, ale nigdy nie przerodziły się w masowy ruch. Taką próbą, może najbliższą tej z lat sześćdziesiątych były ruchy antyglobalistyczne. Gdzie by się nie zbierały szczyty G7, tam zawsze dochodziło do protestów, zamieszek, które nosiły echo buntu młodzieżowego lat 60. Z tych współczesnych protestów narodziła się np. hiszpańska partia Podemos. Ale ten gniew się jednak gdzieś rozmył. Może współczesne państwa i społeczeństwa wypracowały skuteczne sposoby, by na tyle pacyfikować tego typu bunty, że one nie stanowią już zagrożenia? Może sprawił to ten wirtualny świat, który stworzyliśmy? Arabowie skrzyknęli się przez media społecznościowe i przeprowadzili rewolucje. To, że nie potrafili później niczego stworzyć to inna kwestia, ale arabska wiosna była buntem młodzieży przeciwko starym porządkom. Oni wykorzystali te instrumenty, które być może rozbroiły bunt na zachodzie. Dziś, gdy człowiekowi coś nie pasuje w życiu, nie wyjeżdża do Indii, ale często przenosi się do świata na Facebooku. To jest dzisiejsza plaża goańska, gdzie wszyscy są młodzi, piękni, słuchają tej samej muzyki, wyznają te same wartości. Obcym do tego świata można zabronić wejścia, można ich skreślić z grona przyjaciół, znajomych. To jest też wielkie zagrożenie. To prawda. Grozi alienacją. Zamykając się w świecie internetowo społecznościowym, człowiek po jakimś czasie jest przekonany, że wszyscy myślą jak on. Aż nagle, okazuje się, że jest ich tylko garstka, a większość myśli inaczej. Rozczarowani i obrażeni na świat znów mogą wycofać się do swojej przestrzeni, udać się na taką emigrację wewnętrzną, do której przenosili się ludzie w Polsce w latach osiemdziesiątych, niegodzący się z istniejącymi porządkami, ale nie mający tyle odwagi czy wyobraźni, by zaprotestować, przyłączyć się do buntowników. Ta emigracja wewnętrzna nie jest żadnym rozwiązaniem, bo świat rzeczywisty prędzej czy później wkroczy w ich świat i go zniszczy. Odnoszę wrażenie, że dziś młodzi wsysani są przez system, albo uciekają w wewnętrzną emigrację do świata wirtualnego. Hipisi w hotelu w Kabulu, 1971, fot. Jack Garofalo Zawsze jest też kwestia tego, że młodzi dystansują się od świata starych. Hipisowski pacyfizm z rykiem zakończył nihilistyczny punk. Również syn Kamal, pomimo jej starań, wyrasta nie na sadhu, a na biznesmena. Ona chciała przede wszystkim, by jej syn ukształtował się sam, a nie przez system, formujący ludzi według swoich potrzeb. Kamal uważa, że szkoła dla małych dzieci jest złem, że nie powinno się posyłać do niej dzieci, zanim nie skończą dziesięciu lat, bo zabija w nich kreatywność, niezależność. Lhamo wyrósł na chłopca niezwykle kreatywnego i pewnego samego siebie. Kamal nie poniesie porażki, jeśli wychowany przez nią według jej wartości syn postanowi na przykład przenieść się na Zachód i żyć po zachodniemu. Przegra, jeśli mu tego zabroni. “Indie to tysiące spraw. Przekleństwo i wyzwolenie, tworzenie i destrukcja, studnia bez dna. W Indiach ktoś nie dostatecznie przygotowany traci grunt” pisał Tiziano Terzani w “Koniec jest moim początkiem”. Duch słynnego włoskiego dziennikarza wydawał mi się bardzo obecny w Twoim reportażu. Pod koniec życia Terzani, który mieszkał przez pewien czas w aśramie, otrzymał imię „Anam”, czyli dosłownie “ten bez imienia” zupełnie jak Pana bohater Święty Nikt. Tak naprawdę odkryłem dla siebie Terzaniego dopiero niedawno, już po napisaniu książki. To prawda, Indie mogą dać człowiekowi wszystko. Pod warunkiem jednak, że będzie chciał z tego skorzystać. Słyszę pieśń Lennona „instant karma”. Może Indie są takim samym przyspieszaczem jak LSD? Odkrywa się w nich to, nad czym zwykle w życiu nie ma się czasu zastanowić. A może to wcale nie Indie, tylko podróż? Goa, 1971, fot. Jack Garofalo Koty nie bez powodu uchodzą za prawdziwych ekspertów w dziedzinie kulinariów. Obdarzone wyrafinowanym gustem zwierzaki z dużą niechęcią patrzą na dania, które nie spełniają ich oczekiwań. Zdarza się, że zadowolenie wybrednego futrzaka przysparza sporych trudności. Nie zawsze jednak awersja do jedzenia jest spowodowana wyłącznie specyficznymi kocimi upodobaniami. Jakie są przyczyny utraty apetytu u mruczków? Co robić, gdy niegdyś łakomy pupil nagle stał się niejadkiem? Określ właściwe porcje pokarmowe dla kota Kocie potrzeby żywieniowe ulegają znaczącym zmianom w ciągu kolejnych lat życia. Młode mruczki potrzebują większej dawki energii i białka niż dorosłe koty. Z kolei u starszych futrzaków, ze względu na wolniejszy metabolizm, zapotrzebowanie na kalorie nieco spada. Nie zapominajmy, że zwierzaki pokaźnych rozmiarów wymagają bardziej okazałych posiłków. Warto zwrócić uwagę także na kocią aktywność i tryb życia. Rozbrykane zwierzaki, a zwłaszcza koty wychodzące, muszą dostarczyć organizmowi więcej energii, a co za tym idzie – wymagają większych porcji pokarmu. Równie istotne są okresowe wahania w potrzebach futrzaków. Temperatury na zewnątrz czy poziom hormonów mogą mieć duży wpływ na ilość spożywanego przez zwierzaki pożywienia. Choć niektóre koty jedzą ponad miarę, wiele mruczków świetnie dostosowuje zjadane porcje do aktualnych warunków. Zastanówmy się więc, czy nasz pupil rzeczywiście je zbyt mało w stosunku do swojego zapotrzebowania. A może po prostu oferujemy mu zbyt dużo pożywienia? Sprawdźmy ponadto wartość odżywczą pokarmu. Być może nowa karma powinna być serwowana w mniejszych porcjach. Pamiętajmy, że suchy pokarm jest bardziej kaloryczny niż mokry, stąd też po modyfikacji diety można odnieść mylne wrażenie, że pupil stracił apetyt. Skontroluj kocie zdrowie Jeśli jesteśmy przekonani, że w życiu naszego podopiecznego nic się nie zmieniło, a mimo to nie jest zainteresowany pokarmem tak jak dawniej, jak najszybciej powinniśmy udać się z nim na wizytę do weterynarza. Utrata apetytu często towarzyszy przewlekłym chorobom. Niekiedy zwiastuje problemy z układem pokarmowym. Zdarza się również, że jest symptomem niewydolności nerek lub cukrzycy. Przewód pokarmowy futrzaka mogą zablokować kule włosowe, utworzone z połkniętej podczas wylizywania sierści. Regularnie podawajmy zatem mruczkowi preparaty odkłaczające. Dość powszechną kocią dolegliwością są choroby zębów. Kot, któremu jedzenie sprawia ból, może zacząć omijać swoją miseczkę szerokim łukiem. Cennych wskazówek, co do przyczyny problemów pupila, może dostarczyć nam obserwacja jego zachowania w czasie posiłków. Jeśli futrzak sięga po kęs pokarmu, a następnie rezygnuje z pałaszowania, sugeruje to dolegliwości bólowe (np. zębów). Z kolei zwierzak, który nie chce nawet spróbować pożywienia, może cierpieć z powodu mdłości. ↓ PRZYSMAKI ODKŁACZAJĄCE DLA KOTA ↓ Zachęcaj kota do jedzenia Badania wykluczyły chorobę, a nasz podopieczny wciąż nie cieszy się z posiłków? To jednoznaczny sygnał, że potrzebuje zmian w menu. Futrzaki, karmione od dłuższego czasu tą samą karmą, mogą być nieco przytłoczone żywieniową monotonią. Warto więc nieco zmodyfikować ich dietę. Wprowadzenie do jadłospisu nowego przysmaku może być skuteczną metodą na wyostrzenie kociego apetytu. W przypadku mruczących niejadków sprawdzić się może urozmaicona dieta, oparta na pokarmach różniących się formą, konsystencją, kształtem i zapachem. Pomocne bywa również zastąpienie suchej karmy mokrą, która bywa dla futrzaków wyjątkowo atrakcyjna. Także serwowanie ciepłych posiłków często okazuje się antidotum na kocie problemy z jedzeniem. Idealną propozycją dla mruczków, które wykazują małe zainteresowanie jedzeniem, są specjalne karmy dla kotów wybrednych, o szczególnych walorach smakowych. Niezwykle kuszące są ponadto pokarmy o intensywny zapachu. Najlepiej podawać pupilowi świeże dania, które jest w stanie zjeść jednorazowo. Pożywienie długo przechowywane z czasem traci swój aromat. Zamiast więc oferować mruczkowi obfite posiłki, lepiej postawić na niewielkie porcje, którymi możemy uraczyć ulubieńca wielokrotnie w ciągu dnia. Warto zatroszczyć się też o kocią aktywność. Po radosnej zabawie wiele mruczków nabiera większej chęci do jedzenia. Wśród kotów nie należą jednak do rzadkości osobniki, które upodobały sobie jeden rodzaj pokarmu i nie chcą tknąć niczego innego. Gdy nie mają dostępu do ulubionego przysmaku, potrafią niekiedy nie jeść całymi godzinami. W takich sytuacjach nie wydaje się dobre ani uleganie błagalnym prośbom zwierzaka, ani tym bardziej przekonywanie go na siłę do zjedzenia dostępnego pożywienia. Należy jednak spróbować stopniowo przyzwyczajać kota do nowości żywieniowych. Dzięki mieszaniu pokarmu bytowego z kocimi przekąskami nabierze on aromatu i stanie się dla futrzaka bardziej atrakcyjny. Drobne łakocie umieszczone wśród pożywienia także mogą skłonić mruczka do spróbowania dania. Zapewnij kotu poczucie bezpieczeństwa Bywa, że utrata apetytu ma bezpośredni związek z kocimi emocjami i przeżyciami. Depresja, przewlekły stres, stany lękowe mogą wpłynąć negatywnie na samopoczucie futrzaka. By odbudować poczucie bezpieczeństwa u pupila, niezbędna może być terapia behawioralna. Do diety ulubieńca warto też włączyć suplementy z tryptofanem. Pomóc ukoić kocie nerwy mogą dodatkowo syntetyczne feromony lub ziołowe preparaty uspokajające. W domach zamieszkiwanych przez wiele kotów dość często dochodzi do rywalizacji o zasoby. Asertywne mruczki mogą zawłaszczać wartościowe przedmioty i blokować dostęp do nich bardziej nieśmiałym futrzakom. Kot, który musi walczyć o jedzenie lub nie czuje się bezpiecznie podczas posiłków, może zrezygnować z częstego udawania się do jadłodajni. Bardzo ważne jest więc, by każdy zwierzak miał oddzielną miseczkę, do której będzie miał łatwy dostęp. Dajmy pupilom możliwość konsumowania w samotności, w całkowitym spokoju. Nie dopuszczaj do głodówki Wyraźnej utraty apetytu u kota nigdy nie należy lekceważyć. Futrzaki bardzo źle znoszą nawet krótkotrwałą głodówkę. Warto wiedzieć, że mruczki nie mogą regulować białkowych szlaków metabolicznych. Brak białka sprawia, że źródłem energii stają się dla zwierzaków tłuszcze. Kocia wątroba nie radzi sobie z ich sprawnym przetwarzaniem, w efekcie czego lipidy gromadzą się wewnątrz hepatocytów. Taka sytuacja prowadzi do stłuszczenia wątroby i nieodwracalnego upośledzenia jej funkcji. Zdarza się, że taki stan rozwija się już po 48-godzinnej głodówce. Nie czekajmy zatem nigdy, aż apetyt pupila sam powróci. W skrajnych sytuacjach można spróbować wsmarować nieco jedzonka w kocie futerko. Jest duża szansa, że mruczący czyścioch je zliże. Nie zwalnia nas to jednak z jak najszybszego kontaktu z weterynarzem. ↓ KARMA DLA KOTÓW WYBREDNYCH ↓ Zdjęcie: Sobota, 30 lipca 2022 / Imieniny: Cedr, Szrek,

karma nigdy nie gubi adresu